Ale tu jest pięknie! Coraz bardziej podoba mi się to miasto (:
Wczoraj od rana poszliśmy na plażę gdzie spędziliśmy kilka godzin, poszliśmy
dłuższą drogą żeby zobaczyć dzielnicę willową i wybraliśmy najmniej uczęszczany
odcinek plaży gdzie cieszyliśmy się ciszą i spokojem. Słońce grzało przez większość
czasu choć momentami znikało za chmurami. Po plażowaniu postanowiliśmy pójść na
wyścigi wielbłądów ale niestety okazało się, że trwają prace remontowe toru i
wyścigi zostaną wznowione dopiero za tydzień, szkoda. Dubaj jest miejscem gdzie
przylatują także flamingi, jest utworzony specjalny rezerwat gdzie można
wynająć łódkę i popływać po jeziorze w którym brodzą. Ale po raz drugi tego
dnia nie mieliśmy szczęścia, ponieważ jacyś francuscy naukowcy prowadzili badania
nad tymi ptakami i rezerwat był zamknięty dla turystów… Wysłaliśmy nasze
pocztówki i pojechaliśmy odwiedzić starą
część miasta, w tym Bazar Złota, gdzie to aż raziło po oczach z każdej
sklepowej wystawy. Poszliśmy również zgodnie z planami do Hertrige House –
muzeum historycznego, gdzie mogliśmy zobaczyć tradycyjne mieszkania z początków
okresu powstawania miasta. Jak dla mnie to muzeum było mało ciekawe,
zdecydowanie lepiej w moich oczach wypadło muzeum Dubaju gdzie poszliśmy
dzisiaj. Były tam pokazane zarówno zabytkowe domy, łodzie i broń ale oprócz
tego świetnie przygotowane wizualizacje, makiety i „scenki” z życia mieszkańców
miasta na przełomie lat. Po zwiedzaniu udaliśmy się do pobliskiego Burjuman
Centre. Nie planowaliśmy jakichś konkretnych zakupów ale zachęceni cenami (które
były dużo niższe niż w Dubai Mall) każde z nas wyszło stamtąd z pełnymi rękami (: Mi osobiście udało się
dostać naprawdę fajne zegarki i to za naprawdę fajną cenę, mój kolega kupił
sobie portfel i jakieś elektroniczne gadżety, a koleżanka trochę ubrań. Przed
chwilą wróciliśmy z kolacji – tym razem podbiliśmy restaurację z chińskim
jedzeniem, które nie było złe, z kolei wczoraj na kolacji zagościliśmy w restauracji
znajdującej się na łodzi (dość duża barka, dwupoziomowa) gdzie jedliśmy lokalne
specjały dryfując po kanale oddzielającym starą część miasta od nowej. Za
chwilę wybieramy się do jednego z najbardziej ekskluzywnych klubów w Dubaju –
Cavalli Club, natomiast wczorajszej nocy podbijaliśmy Buddha Bar, a później
przenieśliśmy się do Sky View, czyli klubu usytuowanego na ostatnim piętrze
Burj al Arab. Oba z lokali są świetne ale liczę na to, że dzisiejszy wygra! (: Jedynym
minusem są ceny w klubach i pubach, wczoraj zamówiłem chyba najdroższego drinka
w moich życiu – za szklankę jagodowego Mel Mohito zapłaciłem równowartość ponad
60zł, no ale co poradzić… Na szczęście było bardzo dobre! Miłego wieczoru! (:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz