środa, 16 stycznia 2013

Dubaj: dzień 3 i 4


Ale tu jest pięknie! Coraz bardziej podoba mi się to miasto (: Wczoraj od rana poszliśmy na plażę gdzie spędziliśmy kilka godzin, poszliśmy dłuższą drogą żeby zobaczyć dzielnicę willową i wybraliśmy najmniej uczęszczany odcinek plaży gdzie cieszyliśmy się ciszą i spokojem. Słońce grzało przez większość czasu choć momentami znikało za chmurami. Po plażowaniu postanowiliśmy pójść na wyścigi wielbłądów ale niestety okazało się, że trwają prace remontowe toru i wyścigi zostaną wznowione dopiero za tydzień, szkoda. Dubaj jest miejscem gdzie przylatują także flamingi, jest utworzony specjalny rezerwat gdzie można wynająć łódkę i popływać po jeziorze w którym brodzą. Ale po raz drugi tego dnia nie mieliśmy szczęścia, ponieważ jacyś francuscy naukowcy prowadzili badania nad tymi ptakami i rezerwat był zamknięty dla turystów… Wysłaliśmy nasze pocztówki i  pojechaliśmy odwiedzić starą część miasta, w tym Bazar Złota, gdzie to aż raziło po oczach z każdej sklepowej wystawy. Poszliśmy również zgodnie z planami do Hertrige House – muzeum historycznego, gdzie mogliśmy zobaczyć tradycyjne mieszkania z początków okresu powstawania miasta. Jak dla mnie to muzeum było mało ciekawe, zdecydowanie lepiej w moich oczach wypadło muzeum Dubaju gdzie poszliśmy dzisiaj. Były tam pokazane zarówno zabytkowe domy, łodzie i broń ale oprócz tego świetnie przygotowane wizualizacje, makiety i „scenki” z życia mieszkańców miasta na przełomie lat. Po zwiedzaniu udaliśmy się do pobliskiego Burjuman Centre. Nie planowaliśmy jakichś konkretnych zakupów ale zachęceni cenami (które były dużo niższe niż w Dubai Mall) każde z nas wyszło stamtąd  z pełnymi rękami (: Mi osobiście udało się dostać naprawdę fajne zegarki i to za naprawdę fajną cenę, mój kolega kupił sobie portfel i jakieś elektroniczne gadżety, a koleżanka trochę ubrań. Przed chwilą wróciliśmy z kolacji – tym razem podbiliśmy restaurację z chińskim jedzeniem, które nie było złe, z kolei wczoraj na kolacji zagościliśmy w restauracji znajdującej się na łodzi (dość duża barka, dwupoziomowa) gdzie jedliśmy lokalne specjały dryfując po kanale oddzielającym starą część miasta od nowej. Za chwilę wybieramy się do jednego z najbardziej ekskluzywnych klubów w Dubaju – Cavalli Club, natomiast wczorajszej nocy podbijaliśmy Buddha Bar, a później przenieśliśmy się do Sky View, czyli klubu usytuowanego na ostatnim piętrze Burj al Arab. Oba z lokali są świetne ale liczę na to, że dzisiejszy wygra! (: Jedynym minusem są ceny w klubach i pubach, wczoraj zamówiłem chyba najdroższego drinka w moich życiu – za szklankę jagodowego Mel Mohito zapłaciłem równowartość ponad 60zł, no ale co poradzić… Na szczęście było bardzo dobre! Miłego wieczoru! (:


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz