sobota, 26 stycznia 2013

Nagrania.

Witajcie po małej przerwie (: Po powrocie do Polski musiałem trochę odpocząć po wakacjach i ponadrabiać zaległości związane z uczelnią, itp. Dzisiejszy dzień od rana spędziłem w studiu, gdzie kończyliśmy montować mój nowy rapowy kawałek, do którego w najbliższym czasie powstanie Rap One Shot. Wyszło fajnie - przynajmniej jak dla mnie (: 

W najbliższym tygodniu postaram się tu wrzucić jakieś posty na konkretne tematy, mam kilka pomysłów ale zobaczymy jak będzie z czasem i ich realizacją. Tymczasem uciekam skończyć jedną prezentację na poniedziałek na uczelnię. Trzymajcie się! 


poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dubaj: dzień 8 i 9

Przedwczoraj w klubie u Cavalliego było znowu extra! Szkoda, że już musimy stąd wylatywać, bo chętnie poszedłbym tam jeszcze raz na imprezę. Wczoraj zrobiliśmy sobie spacer po plaży i parku położonym całkiem niedaleko, natomiast żeby się trochę ochłodzić poszliśmy pojeździć na łyżwach na lodowisku w Dubai Mall, tam też poszliśmy coś zjeść i zaglądnęliśmy do paru sklepów. Wieczorem ostatni raz przeszliśmy się nocą po Marinie i posiedzieliśmy w jednej z knajp na fajce wodnej. Rano wyruszyliśmy jeszcze na jacht, było ciepło ale strasznie wiało więc nie pływaliśmy zbyt długo, zacumowaliśmy i poszliśmy się przebrać, bo na 17:00 u Cavalliego czekała na nas niespodzianka od naszej koleżanki – obiad pożegnalny. Jedzenie było świetne! Wróciliśmy właśnie się spakować, mamy chwilę jeszcze żeby posiedzieć i pogadać i po północy będziemy zbierać się na lotnisko... 

NIE CHCĘ STĄD WYJEŻDŻAĆ! ):




sobota, 19 stycznia 2013

Dubaj: dzień 6 i 7


Zbliża się czas kiedy trzeba będzie opuszczać to miejsce, chociaż wierzcie mi, że bardzo nie chcę… Wczoraj od rana siedzieliśmy na plaży, po czym udaliśmy się do kolejnego tutaj co do wielkości centrum handlowego – Mall of Emirates. To centrum nie jest wcale dużo mniejsze od Dubai Mall, całego nie obeszliśmy. Rozglądaliśmy się tylko za paroma rzeczami, ja np. potrzebuję nowy portfel i patrzyłem też za jakimiś ciekawymi słuchawkami dobrej jakości ale jakoś nic nie upolowałem. W tym królestwie zakupów można znaleźć takie atrakcje jak centrum gier i zabaw, gdzie znajdują się różne multimedialne stacje dla dzieci i dorosłych, symulatory, kino 4D, maszyny do łowienia maskotek, karuzele, itd. czy też Dubai Ski, czyli skryty w specjalnie klimatyzowanej części budynku sztuczny stok narciarski (WCALE nie taki mały, jest nawet jedna czarna trasa) gdzie nawet chcieliśmy pójść ale ceny to tu mają kosmiczne i było nam szkoda. Zjedliśmy obiad w oryginalnej knajpie z libańskim jedzeniem, które nie było złe i wróciliśmy do siebie żeby wieczorem wyruszyć do klubu Vip Room – całkiem sympatycznie tam było, aczkolwiek później przenieśliśmy się do klubu Armani’ego zlokalizowanego w budynku Burj Khalifa – wystrój zniewalający! Wypiliśmy po dwie lampki dobrego wina i wróciliśmy się wyspać. Dzisiaj od rana popłynęliśmy jachtem, na którym chwilę się powylegiwaliśmy, potem odwiedziliśmy Burj al Arab w ciągu dnia (byliśmy tam przedtem w klubie skyview), a także sztuczną palmę (wyspę) i znajdujący się na niej hotel i park rozrywki – Atlantis. Jedną z atrakcji jest tam pływanie i zabawa z delfinami ale tutaj po raz kolejny pokazały się wysokie ceny… Za godzinę takiej przyjemności trzeba tu zapłacić równowartość prawie 800zł, tak więc stwierdziliśmy, że lepiej sobie za to kupić coś fajnego. Na szczęście wielkie akwarium mieszczące się w środku było dostępne dla wszystkich nieodpłatnie, chwilę popatrzyliśmy na morskie ryby i zjedliśmy coś w mieszczącej się tam bardzo dobrej, włoskiej restauracji. Pojechaliśmy w stronę domu ale nie skręciliśmy do nas tylko pojechaliśmy kilkaset metrów dalej żeby przejść się deptakiem w Jumeira Beach Resort gdzie znajduje się mnóstwo kawiarni, restauracji i sklepów. Wypiliśmy kawę, odwiedziliśmy dosłownie trzy sklepy i wróciliśmy. Teraz szykujemy się do Cavalliego, żeby po raz kolejny i niestety raczej już ostatni podczas tego wypadu do Dubaju podbić powyższy lokal (:



















czwartek, 17 stycznia 2013

Dubaj: dzień 5


Wczorajsza impreza u Cavalliego była naprawdę extra! Dobra muzyka, fajny wystrój i świetne alkohole + atrakcyjne akcenty – jak np. szampany podawane do stolika z zimnymi ogniami. Na szczęście nasza koleżanka tam pracowała i nie płaciliśmy za nic, bo przeglądając kartę drinków i menu można było się lekko przerazić. Jedynym minusem był fakt, że imprezy tutaj trwają tylko do 3:00 i ani minuty dłużej, tak więc po tej godzinie pojechaliśmy do siebie i położyliśmy się spać, żeby móc dzisiaj rano wstać i zdążyć na zwiedzanie Burj Khalifa (mieliśmy wykupione bilety na 13:30).  Zanim wjechaliśmy na górę minęła chyba z godzina, trzeba było iść najpierw długim korytarzem, trochę schodów, ruchome chodniki i strasznie długo czekało się na windę… Ale widoki z tego 120 piętra gdzie znajduję się taras widokowy po prostu zapierają dech w piersi! Było warto odwiedzić to miejsce (: Po Burj Khalifie poszliśmy coś zjeść – tym razem sushi i inne japońskie specjały w jednej z restauracji Dubai Mall, po czym poszliśmy na lody do Häagen-Dazs’a, skończyliśmy „zwiedzanie” największego centrum handlowego Świata i wróciliśmy do domu. Dzisiaj już nigdzie nie wychodzimy, a od rana chcemy popływać na jachcie albo pójść na plażę – jeszcze zobaczymy (: 













środa, 16 stycznia 2013

Dubaj: dzień 3 i 4


Ale tu jest pięknie! Coraz bardziej podoba mi się to miasto (: Wczoraj od rana poszliśmy na plażę gdzie spędziliśmy kilka godzin, poszliśmy dłuższą drogą żeby zobaczyć dzielnicę willową i wybraliśmy najmniej uczęszczany odcinek plaży gdzie cieszyliśmy się ciszą i spokojem. Słońce grzało przez większość czasu choć momentami znikało za chmurami. Po plażowaniu postanowiliśmy pójść na wyścigi wielbłądów ale niestety okazało się, że trwają prace remontowe toru i wyścigi zostaną wznowione dopiero za tydzień, szkoda. Dubaj jest miejscem gdzie przylatują także flamingi, jest utworzony specjalny rezerwat gdzie można wynająć łódkę i popływać po jeziorze w którym brodzą. Ale po raz drugi tego dnia nie mieliśmy szczęścia, ponieważ jacyś francuscy naukowcy prowadzili badania nad tymi ptakami i rezerwat był zamknięty dla turystów… Wysłaliśmy nasze pocztówki i  pojechaliśmy odwiedzić starą część miasta, w tym Bazar Złota, gdzie to aż raziło po oczach z każdej sklepowej wystawy. Poszliśmy również zgodnie z planami do Hertrige House – muzeum historycznego, gdzie mogliśmy zobaczyć tradycyjne mieszkania z początków okresu powstawania miasta. Jak dla mnie to muzeum było mało ciekawe, zdecydowanie lepiej w moich oczach wypadło muzeum Dubaju gdzie poszliśmy dzisiaj. Były tam pokazane zarówno zabytkowe domy, łodzie i broń ale oprócz tego świetnie przygotowane wizualizacje, makiety i „scenki” z życia mieszkańców miasta na przełomie lat. Po zwiedzaniu udaliśmy się do pobliskiego Burjuman Centre. Nie planowaliśmy jakichś konkretnych zakupów ale zachęceni cenami (które były dużo niższe niż w Dubai Mall) każde z nas wyszło stamtąd  z pełnymi rękami (: Mi osobiście udało się dostać naprawdę fajne zegarki i to za naprawdę fajną cenę, mój kolega kupił sobie portfel i jakieś elektroniczne gadżety, a koleżanka trochę ubrań. Przed chwilą wróciliśmy z kolacji – tym razem podbiliśmy restaurację z chińskim jedzeniem, które nie było złe, z kolei wczoraj na kolacji zagościliśmy w restauracji znajdującej się na łodzi (dość duża barka, dwupoziomowa) gdzie jedliśmy lokalne specjały dryfując po kanale oddzielającym starą część miasta od nowej. Za chwilę wybieramy się do jednego z najbardziej ekskluzywnych klubów w Dubaju – Cavalli Club, natomiast wczorajszej nocy podbijaliśmy Buddha Bar, a później przenieśliśmy się do Sky View, czyli klubu usytuowanego na ostatnim piętrze Burj al Arab. Oba z lokali są świetne ale liczę na to, że dzisiejszy wygra! (: Jedynym minusem są ceny w klubach i pubach, wczoraj zamówiłem chyba najdroższego drinka w moich życiu – za szklankę jagodowego Mel Mohito zapłaciłem równowartość ponad 60zł, no ale co poradzić… Na szczęście było bardzo dobre! Miłego wieczoru! (:


















poniedziałek, 14 stycznia 2013

Dubaj: dzień 2


Dzisiaj mieliśmy w planach wjechać na szczyt Burj Khalifa ale okazało się, że najbliższe wolne terminy takowych „wycieczek” są dopiero popojutrze… Zmuszeni zostaliśmy zmienić plany i najwyższą budowlę na Świecie obejrzeliśmy dziś jedynie z zewnątrz i zapisaliśmy się na najbliższy wolny termin. Natrafiliśmy w pobliżu na stoisko z fajnymi pamiątkami więc pokupowaliśmy jeszcze jakieś pamiątki i pocztówki, po czym postanowiliśmy wrócić do dzielnicy gdzie mieszkamy i tam spędziliśmy cały dzień. Poszliśmy coś zjeść, napić się tradycyjnej w krajach arabskich herbaty i zapalić fajkę wodną, która także jest tutaj popularna. Dzielnica ta nosi nazwę Dubai Marina i jest to nowa część miasta. Znajdują się tutaj najwyższe budynki mieszkalne na Świecie, a u ich stóp nie brakuje różnorakich restauracji i kawiarni, zaczynając od tych rodzimych, poprzez chińskie, japońskie, meksykańskie, greckie, czy też włoskie. Po posiłku wybraliśmy się na jacht, opłynęliśmy całe wybrzeże Dubaju „w te i z powrotem” i wróciliśmy dopiero jak zaczęło się ściemniać. W porze kolacji odwiedziliśmy kolejną restaurację, tym razem włoską, później chwilę pospacerowaliśmy i wróciliśmy do domu robiąc jeszcze przedtem małe zakupy w markecie obok naszych apartamentów – jest tutaj strasznie dużo artykułów spożywczych, których nie można dostać u nas, a co gorsza… Są naprawdę dobre! Teraz siedzimy i wypisujemy pocztówki żeby móc je jutro wysłać. A od rana planujemy pójść na plażę, podobno woda w morzu jest bardzo ciepła więc trzeba korzystać! Po plaży zamierzamy odwiedzić starą część miasta, a tam m.in. słynny bazar ze złotem i Heritage House (muzeum historyczne). Wracam do pocztówek, bo trochę ich jeszcze zostało… TRZYMAJCIE SIĘ! (: